Metramorfozy Tatiany Wolskiej
Co to znaczy mieszkać? W pracach Tatiany Wolskiej nieustannie podejmowana jest refleksja nad kwestią habitatu jako szeroko rozumianego miejsca naszego funkcjonowania. Ruchome, dynamiczne struktury, przypominające formy organicznych, żyjących rzeźb odsyłają nas do skojarzeń związanych z życiem cielesnym jako siłą nie tyle inercyjną czy pasywną, ile raczej dynamiczną, ciągle nową i zaskakującą. Charakterystyczny dla zachodniej filozofii ciąg metafor „budować – mieszkać – myśleć” pokazuje, że człowiek zachodni konstruuje swoje metafizyczne schronienie w pozornie pozacielesnej abstrakcji i transcendencji. Tymczasem falliczna „retoryka architektury”, którą oddają choćby średniowieczne wieżowce toskańskiego San Gimignano, amerykańskie drapacze chmur czy współczesne imponujące wysokim rozmachem budowle bogacącej się Azji, utrwala patriarchalne przekonanie zarówno o „neutralności” i „uniwersalności” męskiego ciała, jak i o samowystarczalności wyabstrahowanego ludzkiego podmiotu.
Kobieta jest „innym” mężczyzny, a jej ciało symbolizuje to, co w kulturze patriarchalnej zostało zdegradowane i wyparte. Aby „zamieszkać” w greckim polis, czyli narodzić się jako obywatel, należało wyprzeć się „blizny pępka” – obumrzeć jako syn kobiety. Kobiecość, rozrodczość, ciało zostają oddelegowane do sfery domostwa oikos, do sfery prywatnej. Wyparcie relacyjnej, a także cielesności własnej kondycji stało się najważniejszym aksjomatem patriarchalnej cywilizacji. Współczesne teorie psychoanalityczne wskazują na to, jak znacząco nasza indywidualna świadomość konstruowana jest na wyparciu i negowaniu naszego pochodzenia od kobiety i przychodzenia na świat z kobiecego łona.
Zapominanie swego pochodzenia, organicznych narodzin w brzuchu kobiety, to nie tylko wyparcie wartości właściwych dla specyficznie kobiecej kondycji, jej rozszczepionego indywiDUALIZMU, który oddaje jej podstawowa kondycja „ja” brzemiennego w „inne”. To także uznanie kobiecości za „brak” czy „niezupełność”, związane z jej rzekomą bliskością do pasywnej i zdeterminowanej „natury”. Brzuch matki – jako pierwszy dom – nie tylko musi więc zostać zdegradowany i odesłany w domenę natury, lecz ulega całkowitemu wyparciu. W świecie naszych wyobrażeń nie zostaje nigdzie usymboliczniony.
Zerwanie z mitem „ograniczonej organiczności” to filozofia pracy Tatiany Wolskiej. „Matryca”, którą konstruuje w swych pracach, odsyła do łacińskiego słowa „matrix”, czyli macica. Matrix jako materia wymyka się symbolizacji, jest wcieleniem czegoś, co na wstępie zostało wykluczone, tradycyjnie wraca więc jako negatywne (jak na przykład patriarchalna kalka reprodukcji jako nie-tożsamej ze sobą „monstrualności”). Jako taka matrix ma wywrotowy potencjał przedefiniowania współczesnej „technologicznej polis jako opartej w części na rewolucji panującej w stosunkach społecznych – w ramach oikos, rodziny-gospodarstwa domowego”[1]. Warto przywołać tu izraelską teoretyczkę psychoanalityczną i artystkę Brachę Lichtenberg Ettinger, która rozwija teorię „matrixa”. Dla niej ciągłe (genetycznie kobiece) stawanie się w i z niejednoznaczności, zacieranie granic, to matryksalna metamorfoza – metramorfoza. „Matrix jest nieświadomą przestrzenią jednoczesnego występowania oraz zaniku Ja i nieznanego nie-Ja, które nie zostaje ani przyjęte, ani odrzucone – pisze Lichtenberg Ettinger – Matrix ma podstawę w kobiecych/prenatalnych inter-relacjach i ujawnia wspólną przestrzeń graniczną, w której to, co nazywam rozróżnieniem-we-współ-występowaniu i dystansem-w-bliskości płynnie się wyłania i reorganizuje w metramorfozach, wytworzonych i ciągle wytwarzających relacje-bez-łączenia na granicy obecności i nieobecności, podmiotu i przedmiotu, ja i obcego”[2].
Podróżujące, przetwarzające się, „potworne”, płynne i samokształtujące się konstrukcje Wolskiej są rodzajem nowej matrycy materii, czymś, co odwołuje się do „macicznego” i „mięsistego” ciała, ale staje się pełniejsze, gdyż pozwala dostrzec inność, istniejącą w samym „ja”. Jest to też sposób rozumienia tożsamości jako zawsze wyłaniającej się ze stawania się, innymi słowy – wyrastania z „inności” jako kształtującej się stopniowo z różnicy. Ich horyzontalność przywraca nam naszą relacyjność i organiczność, cielesność jako ożywioną materialność, której stale negocjowane społeczne inskrypcje nadają formę i jedność. Można ją więc zmieniać i przekształcać, odnawiać i emancypować. „Matryksalne” doznanie zmienia sens podmiotowości, która staje się raczej wypadkową ciągłego procesu niż samowystarczalnym kompletnym obrazem jedynego „ja”. I choć wymiar matryksalnego pogranicza zawsze w nieświadomości alternuje patriarchalny, falliczny ład, to właśnie praktykowanie „matryksalnej” sztuki, pozwala to sobie uświadomić. Włączenie kobiecego pragnienia i znaczeń w proces tworzenia, praktykowanie „metramorfozy” – metaforycznej macico-morfozy, meta-potworności – to tworzenie „matryksalnej” przestrzeni kobiecego Innego. To po-nowoczesne spotkanie (w metramorfozie), gdzie rasa i płeć nie wyznaczają żadnych gotowych miejsc. Należy tylko te tworzone znaczenia odczytać, przyswoić, zrozumieć, by rzeczywistość zmienić na zawsze. Mieszkać to znaczy mieszkać razem, w ciele i poza nim, z innymi. Habitat, czyli sposób ogarniania przestrzeni zmienia nasz habitus – sposób funkcjonowania i rozumienia rzeczywistości. Mieszkać to znaczy ruszać się i zmieniać, tożsamość jest projektem twórczym, a patriarchat – „systemem rozproszonym”, który może podlegać modyfikacjom przez różne i różnorodne relacje pomiędzy „ja” i „innym”.
Agata Araszkiewicz
[1] Odwołuję się tu do definicji cyborga Donny Haraway, który jest fenomenem technologii zopresjonowanej na wzór natury, ale jako taki ma potencjał przewartościowania patriarchalnych zależności. W myśleniu zachodnim, twierdzi Haraway, zdominowanym przez męską hierarchię tradycji postępu, przywłaszczenia i wykorzystania natury jako źródła produkcji kultury, stosunek między organizmem a maszyną przedstawiany był jako stan ustawicznej wojny. Tymczasem cyborg pojawia się na granicy świata ludzko-zwierzęcego i świata maszyn, wciela anty-falliczną narrację. Jesteśmy cyborgami, hybrydami, mozaikami, chimerami, „maszyna to my, to aspekt naszej cielesności”! Interesujące są zestawienia sieciowe, wielopłaszczyznowe „maszynerie” konstrukcji Wolskiej z ideą cyborga. Zob. Manifest cyborgów, przeł. S. Królak i E. Majewska, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” nr 1/2003.
[2] B. Lichtenberg Ettinger, Metramorphic Borderline and Matrixial Borderspace [w:] Rethinking Borders, ed. J. Welchman, New York 1996, cyt. za G. Pollock Generations and geographie in the visual art, London–New York 1996, s. 267.
Matryca
Artystka: Tatiana Wolska
Kurator: Jacek Zwierzyński
Współpraca: Agata Araszkiewicz, Elie Bouisson
spotkanie z artystką: 18.10.2018, godz. 18.00
spotkanie z kuratorem: 17.11.2018, godz. 17.00