Monika Bakke – O tym, co zniknąwszy, przypomina o swoim istnieniu
Palimpsestos
Obrazy, głosy, zapachy i dotknięcia, uczucia głębokie i te przelotne, które właściwie trwają wbrew sobie, a także myśli, zbierane pochopnie i te przeciągane leniwie, sączone jak dobrze wychłodzony napój w letnie popołudnie – wszystkie one ujawniają się w sobie tylko wiadomym czasie, kapryśnie i słodko, ale i groźnie wychylają się niekiedy spod osłony zapomnienia lub niechęci. Wszystkie one zapisują się wyraźniejszymi lub słabszymi (już u samego zarania) znakami, znakami stawianymi kolejno jeden na drugim, ponownie i raz jeszcze… Grecki palimpsestos oznacza – wymazany ponownie”, może wiec być to znak, imię, nazwa, a może i mapa? Taką powielokroć kreśloną mapą, z nieskończoną ilością szczegółów, dysponuje każdy z nas. Co więcej, każdy zapisując swoje znaki na owym, podarowanym mu już przez kulturę palimpseście, oswaja świat dla siebie. Jest to jednak nie tylko poszukiwanie nowego, ale nierzadko po prostu czegoś, co dawno już było czyimś udziałem. Czas i przedmioty mieszają się! Kiedyś, w jakimś świecie, być może już były sobie przypisane, jednak był to świat obcych map, innych dróg. Zapis, którego nie pozbywamy się nigdy, wyryty w kulturze, jest niczym prywatne muzeum wyobraźni”, które istnieje poza czasem, w pamięci chcianej i niechcianej, nabytej i odziedziczonej. Henryk Starikiewicz bada palimpsesty, a odkrywając dawne znaki, kreśli je również na nowo. Przesuwa plany, gra z konstelacjami symboli tak, iż wydobywa na powierzchnię zaniechane treści.
Posuwasz się naprzód z głową odwróconą ku tyłowi?
Kultura – w której udział ma Starikiewicz – nie ujawnia się w jego twórczości jako przyjazna dominacja nad nieokiełznaną naturą. Nie takie bowiem cele przyświecają artyście, który proponuje raczej spojrzenie na to, co jeszcze wygląda znajomo, a co przykrywane kolejnymi warstwami, staje się niedostrzegalne i często po prostu obce. Nasze symbole nie są wieczne jak i nie są wieczne nasze rytuały -jesteśmy już daleko od tego, co odzywa się w nas w sposób symboliczny, a może wręcz nieświadomy? Być może więc największym osiągnięciem człowieka jest rozpoznanie, że ma on duszę, tę inną stronę, niepoznawalną, a widoczną jako cień. lub przeczuwaną poprzez pamięć-pamięć symboliczną?
Odkrywanie warstw badanie palimpsestu, nie daje jednak żadnej nadziei na poznanie esencji jako najgłębszego pokładu, bowiem nie on
jest najważniejszy, lecz cały ciąg warstw przeżyć i ich zapisów, zazębiających się i nakładających się na siebie. Tak więc sama zagadka – a raczej jej rozwiązanie, może okazać się banalne. Liczy się więc tylko sposób – krok po kroku stawiany na własnej ścieżce malowania. I nawet jeśli okazuje się, że wszechobecne są banalne przedmioty, myśli i .wizerunki, którym ulegamy, często nie bez lekkiego zażenowania, to są one własne i najbliższe, stanowią znaki naszego szybko upływającego czasu.
Nowe symbole jak i nowe mity karmią się tym samym – codziennością, stanowiącą przecież treść naszego życia. Starikiewicz podejmuje próbę ponownego odczytania znaków, które niegdyś zapewne przyczyniły się do stworzenia mitu. Jednak kultura, której mamy prawo się bać, upraszcza symbole, nierzadko odbiera im dusze, osadza na mieliznach i drenuje. Zatem próba powrotu nigdy nie może być uwieńczona powodzeniem; zobaczenie raz jeszcze i ponownie czegokolwiek – jest niemożliwe. Ukryte ślady, bo zamazane przez splot prywatnych ścieżek wiążących czas i miejsca, zakotwiczone są w nieświadomości, nie ulegają zapomnieniu, ale znikają z pola widzenia. Czasem tylko na moment, czasem na długo, czasem na zawsze.
Rytuał podniebnego świata
To, że ludzki cień, który wygląda jak człowiek, lub to, że jego lustrzane odbicie, lub to, że deszcz, burza, fazy księżyca, zmiany pór roku, podobieństwa i różnice wśród zwierząt i ich podobieństwa z ludźmi, fenomen śmierci, urodzin i życia seksualnego, a zatem wszystko, co rok po roku człowiek postrzega wokół siebie, powiązane razem na wiele sposobów – winno grać rolę w jego myśleniu, i to jest oczywiste, lub innymi słowy- to wszystko stanowi to, co naprawdę znamy i co uważamy za interesujące.” – tak pisał Wittgenstein w komentarzach dotyczących czynności i przedmiotów magicznych, poruszony Złotą gałęzią Frazera…
A zatem doświadczenie codzienne, wytłumaczalne lub nie, jest zawsze częścią rytuału, któremu nadajmy sensy, różne, w zależności od naszego własnego kulturowego kontekstu. Świat, nasz świat, ów lokalna najlepiej nam znany, może być światem magicznym, światem zachwycenia ale i grozy. Fundamentem tego świata jest codzienność na&zes0 postrzegania, uwikłanego w koronkową sieć powiązań.
Nieodłączną stroną rytuału jest powtórzenie, które może być kontynuacją zastanego, lub tworzeniem własnego mitu. Starikiewicz mierzy się z rytuałem rysunku. tworzy szablony, powtarza motywy. Formy zaczynają żyć życiem ornamentu, klon jednak powiada wiele o pozycji, sile i powadze tego, na czym spocznie. Artysta nie nadużywa środków, a wręcz przeciwnie, chętnie pozbywa się koloru, zaś jego – nierzadkimi prawie monochromatyczna mapa tym bardziej porusza wyobraźnię i tym subtelniej antycypuje barwy świata, którego dotyczy.
Ostatnie prace artysty oparte są na studiach detalu, choć są jednocześnie wyłącznie surowo wyrytym znakiem. W tym wypadku wnikliwa obserwacja pozbawia kontekstu, a wyabstrahowane obrazy dają odczucie nowo odnalezionych, aczkolwiek znajomych kształtów.
Starikiewicz wykorzystując motywy zwierzęce, nie nawołuje tym jednak do zbliżenia z naturą, lecz raczej odwołuje się do natury zachowanej w nas samych i do oswojenia jej poprzez odczytanie znaków. Te zaś, już zawsze osadzone są w kulturze, która nie jest tylko leksykonem, z którego dowiadujemy się z czym na przestrzeni wieków kojarzono jelenia, czy łabędzia. Są to przede wszystkim obserwacje przefiltrowane przez prywatne doświadczenie artysty, choćby i te ptasie, dokonywane ze szczytu wieżowca – codzienne spotkania z rzeczywistością, zerknięcia po przebudzeniu lub w trakcie picia kawy.
Wizerunki zwierząt na ogół ograniczają się do ich konturu tak, jakby tylko cień uchwycono na moment, by posłużył jako model do wyrycia znaku na ziemi lub ścianie domu. Na mapie tego świata widnieje więc prywatny zwierzyniec. Zwierzę funkcjonuje tu jako znak najstarszy -nigdy do końca nieoswojony, a zatem i niebezpieczny. Zaś groźba, którą niesie, polega na tym, iż obiecując wiele, może niczego nie ujawnić. Motyw zwierzęcy, tak chętnie wykorzystywany przez artystę, może również przywoływać założycielski charakter mitu. Mord, zabójstwo zwierzęcia jako – przynajmniej chwilowe – zwycięstwo człowieka, podtrzymujące jego życie, ale również będące po prostu krwawym widowiskiem. Zatem motyw ugodzonego zwierzęcia może odsyłać aż tak daleko, choć i współcześnie pobrzmiewa jako nieprzewidywalność i bezradność pokonanego wobec widowiska rzeczywistości ludzkich oczekiwań i zachcianek.
O czym może nie pamiętać gość wchodzący na dwunaste piętro
– Przecież wie pani, czym jest objawienie. (…) To wtrącanie się innego świata w ten nasz.
T. Pynchon
Niektóre znakowe wizerunki zwierząt kreślone przez Starikiewicza przywołują jednak na myśl świat natury odrzuconej i potwornej, a być może ukrytej tylko przed bystrym okiem bojaźliwego obserwatora. Malarskie bestie wychylają się jakby z dalekiego i obcego świata, niechciane wśród ludzi i zwierząt, zamieszkują w zakamarkach pamięci i mrokach domysłu. Nikt nie pozwala im przemawiać, a zatem robił to ukradkiem i bez szczególnego rozgłosu. Uosabiają niebezpieczni! zagadkę – paradoks istnienia. Czy przychodzą z innego świata? Oto zagadka!
Sydney, maj 1998
Prace Piaseckiego i Starikiewicza
W PONIEDZIAŁEK ,15 czerwca o godz. 18, w Galerii Miejskiej Arsenał” otwarte
’zostaną dwie wystawy: Jana Piaseckiego zatytułowana Malarstwo” i Henryka
' Starikiewicza pt. Łabędzie”.
Jan Piasecki (1905-1973) – studiował w latach 20. w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych w Poznaniu razem z Wacławem Taranczewskim i Tadeuszem Kulisiewiczem. W latach 1927-29
' byt doradcą plastycznym i projektantem Powszechnej Wystawy Krajowej. W latach trzydziestych związany był z grupami artystycznymi Plastyka” i Salon 35″. Od roku 1947 do 1971 był profesorem PWSSP w Poznaniu. Zajmował się malarstwem sztalugowym i monumentalnym, witrażem, mozaiki) i scenografią.
Jest autorem znakomitych witraży w zabytkowych kościołach (m.in. w kościele św. Marcina w Poznaniu) oraz w budynkach miejskich w Katowicach, Chorzowie i Rybniku. Na wystawie w Galerii Miejskiej, przygotowanej w ramach historycznego cyklu Artyści Poznania”, zaprezentowane zostaną obrazy Jana Piaseckiego ze zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu. ze zbiorów galerii oraz z kolekcji prywatnych. Znamienną cechą malarstwa Piaseckiego jest synteza formy, asceza koloru i świetlistość materii malarskiej.
Henryk Starikiewicz jest jednym z najbardziej znanych poznańskich artystów średniego pokolenia. Urodzi) się w roku 1955 w Koronowie. Studiował malarstwo w PWSSP w Poznaniu uzyskując
dyplom w roku 1981 w pracowni prof. St. Teisseyre’a. Wypowiada się w malarstwie i rysunku. Swoje prace prezentował na wystawach w kraju i poza granicami – m.in. w Niemczech, W. Brytanii, Bułgarii i na Węgrzech. Tworzy metaforyczne kompozycje zwracające uwagę wyrafinowaną formą i wysublimowanym kolorytem. Bardzo istotną rolę w jego obrazach odgrywa światło na przemian rozproszone i skoncentrowane, aranżujące przestrzeń i nastrój obrazu. Na wystawie w Galerii Miejskiej w Poznaniu Starikiewicz zaprezentuje sześć namalowanych ostatnio wielkoformatowych obrazów. Z okazji wystawy wydany zosta) album obejmujący całokształt twórczości artysty.
Z kolei na godz. 20 Arsenał” zaprasza na Piknik z ÂťGazelą malarzy i poetówÂŤ”. W programie imprezy zaplanowano m.in. dyskusję na temat serialu Boża podszewka” z udziałem reż. Izabelli Cywińskiej.