sobota, 27 lipca otwarte 12 — 19
Galeria Miejska Arsenał

Stary Rynek 6, 61-772 Poznań
T. +48 61 852 95 02
E. arsenal@arsenal.art.pl

Godziny otwarcia:

Poniedziałek: nieczynne
Wtorek – Sobota: 12 — 19
Niedziela: 12 — 16

Jan Cybis

JAN CYBIS urodził się w 1897 roku we wsi Wróblin na Opolszczyźnie. W 1919 roku podjął studia prawnicze na Uniwersytecie we Wrocławiu, a w 1921 roku przeniósł się do Akademii Sztuk Pięknych i Przemysłu Artystycznego, również we Wrocławiu, gdzie profesorem jego był znany niemiecki ekspresjonista Otto Muller. W tym samym roku przeniósł się z niemieckiego Wrocławia do Krakowa, gdzie kontynuował studia w Akademii Sztuk Pięknych. W 1923 roku współorganizuje Komitet Paryski, a w 1924 roku wyjeżdża, m.in. z Hanną Rudzką, Zygmuntem Waliszewskim, Piotrem Potworowskim… do Paryża, gdzie studiuje malarstwo u prof. Józefa Pankiewicza. W okresie paryskim bierze udział w kilku wystawach w Paryżu i Genewie. W 1931 roku członkowie Komitetu wracają do Polski, w której aktywnie uczestniczą w życiu wystawienniczym. Jan Cybis osiada na stałe w 1936 roku w Krakowie. Po wojnie w 1946 roku zostaje profesorem w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W latach 1950-54 zostaje przeniesiony z Akademii do Muzeum Narodowego. W 1956 roku w Zachęcie ma dużą wystawę retrospektywną, na której pokazuje przeszło 200 obrazów, akwarel i rysunków. W 1957 roku zostaje prezesem Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków. Umiera w grudniu 1972 roku.

Tekst z katalogu – Andrzej Ogrodowczyk
Zmysłowość malarstwa Jana Cybisa fascynuje. Notatki malarskie ukazują natomiast, jakby równolegle z dziełem, proces schodzenia w głębinę tajemnicy świata: Tak długo jak malarz nie ma wyobrażenia, że złapał Pana Boga za nogi, tak długo nie złapał malarstwa na płótnie.

Narasta świadomość, że żaden z kierunków malarstwa nie jest absolutnie słuszny. Jeśli współbrzmi z wrażliwością artysty, to powinien rozpędzać dzieło, inspirować, niepokoić, wzywać do nowych rozwiązań formy. Potrzeba bycia sobą jest dla Cybisa wartością najistotniejszą. Byłem żarłokiem tajemnicy formy impresjonizmu, fascynował mnie niemiecki ekspresjonizm – powiada artysta – ale moje życie jest codziennym zmaganiem się z formą, która powinna mnie najpełniej wyrażać, być rozpoznawalna w każdym obrazie. Chciałbym malować tak, jak to się dzieje w sztuce pierwotnej, jak normandzki rybak, zdziwiony barwą morza i łodzi, tworzy dla siebie „portret” świata, piękna chwili, światła, koloru. Potrzebuję nadmiaru barwy, bo wiem, że w kolorze zasnęła tajemnica Boga. Świat, światło, barwa. A co o barwie powiedział Goethe? Czy ja się z tym zgadzam? Autor Martwej natury z bażantem jest z temperamentu polemistą, potrafi być gwałtowny, szorstki, oschły. Ale nie jest w sobie zadufany. Nawet wtedy gdy nie czuje współbrzmienia wrażliwości z inną fakturą, inną koncepcją malarstwa, potrafi zachwycić się tym, co jest w niej niewątpliwą mądrością mistrza, a potem przenieść to w obszar prywatnych przemyśleń. Dlatego powie – Klee jest dobry. Klee bardzo uczy. Dziennik Cybisa, poza walorami literackimi, jest lustrem artysty niepokornego, dynamicznego, zawsze poszukującego, patrzącego na siebie z dystansem. Ileż tu humoru, ironii, wspaniałych portretów ludzkich kreślonych piórem, subtelnych i profesjonalnych analiz malarstwa współczesnego i odeszłego w pamięć historii. A każde zdanie błyszczy jak gałąź okryta szronem i podświetlana promieniem słońca, każde zdanie ma smak, rytm, tętno, wibrację, utkaną w polszczyźnie soczystą malarskość.

Już na mnie patrzy – powiada Klee o obrazie. Ta definicja bardzo się Cybisowi podoba, przylega do jego artystycznych zmagań o prawdę świata. Nim się jednak to stanie, ileż udręki, zmęczenia, rozpaczy, niepewności, strachu, aby właściwie rozwiązać płótno, znaleźć to, co ocali jego jedność – rozwiązać to w rytmach barw, nie negując przedmiotowości świata. Obraz jest, powinien być, nadmiarem świata. Inaczej Staje się płaską fotografią, przestaje istnieć. Dzieło prawdziwe przekracza granice natury, chce wykraść tajemnicę piękna Bogu. I tylko ten błysk tajemnicy, obecny w obrazie, ocala wysiłek artysty. Jego brak skazuje na nicość.

Cybis, m.in. tłumacz Fromentina, uczy się przez całe życie od wielkich mistrzów. ale jest to wiedza wyniesiona nie tylko z kontemplacji obrazów. Dla malarza ważne są również refleksje związane z warsztatem twórcy: przedmiotowość, plama barwna, kontrast, rytm barwy, polifoniczny rym kolorów, dzięki któremu uzyskuje się jedność w obrazie, w wizji kreowanego świata. Zobaczyć więc, jak rozwiązują to mistrzowie, których dzieło już się spełniło, z ich światów, z ich intelektualnej medytacji zaczerpnąć mądrość warsztatu, która stanie się źródłem harmonii i niepokoju, buntu i wewnętrznego uspokojenia. Malarz jednego nie mógłby w sobie zaakceptować – profesjonalnej nudy: Z pewnością nie wykonanie, ale rozstrzyganie płótna było kiedyś naszym programem, dochowanie wierności zasadzie gry. Gdzie się to podziało i kiedy to znikło? Ja myślę, że ludzie przestali być cierpliwi, chcieli coś umieć i pokazać, że umieją, zwłaszcza gdy stali się profesorami. Zaczęły się pojawiać gotowe obrazy, mistrzowie i nuda. Czy ja nie miałem podobnych pokus? Czy się przed nimi ustrzegłem? Cybis, podobnie jak Witold Gombrowicz swoim Dziennikiem, dokonuje autointerpretacji swojego dzieła. Uczy smakować obrazy, wchodzić głębiej w fakturę, kompozycję, tajemnicę formy, kontemplować barwę, rytmy, kontrasty, stawać się razem z artystą żarłokiem zmysłowości świata, koloru, piękna. To piękno rodzi się w oku. Jest połączeniem światła i świata, myśli i czucia, intelektu i wyobraźni, perfekcji i intuicji. Czy to wyczerpuje sens malarstwa? Nie ma gotowych definicji. Bez poczucia tajemnicy nasze życie i życie dzieła malarskiego byłoby niczym – tekturą, sklejką, płytą paździerzową.

Kiedy myślę o zmysłowości i metafizyce barwy, nie mogę nie zadziwić się współbrzmieniem, na przykład z dziełem Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu, którego urodę Cybis ceni i poważa. Oto jeden z przykładów podobnie manifestowanej wrażliwości: (…) ta szczególna istota, dżokej, na którym skupia się tyle spojrzeń i który przed startem, posępny, szary w swej lśniącej kurtce, tworzy jedno z harcującym koniem, tak nad nim panując! Jakie by to było interesujące podchwycić jego zawodowe ruchy, pokazać błyszczącą plamę, jaką tworzy i jaką tworzy też koń na polu wyścigowym. Co za przeobrażenie wszystkich rzeczy w tym promiennym ogromie pola wyścigowego, gdzie nas zaskakuje tyle cieni, blasków, istniejących tylko tam! A kobiety – jakież mogą tam być ładne! Pierwszy reunion zwłaszcza był uroczy, były tam kobiety niesłychanie eleganckie, w jakimś wilgotnym, holenderskim świetle, gdzie się czuło w samym słońcu przenikliwy chłód wody.

W dziele Prousta znaleźć można idealny komentarz do akwareli Nieborów, ale również do innych obrazów Cybisa. Malarz jak mag, czarnoksiężnik sztuki, ale i heroiczny tytan codziennej pracy, ściga barwę, tę z początku kosmosu, jej zmysłowość, zatajoną przed okiem metafizykę. Przenikając do wnętrza koloru, do tajemnicy barwy, przenika malarską myślą w tajemnicę świata i Stwórcy. To nie może być łatwe, i nie jest. Więcej udręczenia niż chwil zachwytu i olśnień. Ale i te przecież się zjawiają. Bez nich byłaby tylko rozpacz i poczucie nicości wysiłku. Cybis ściga identyczną tajemnicę, esencję bytu – które chce dosięgnąć każdy nurt malarstwa, i każdy mistrz – van Gogh w Słonecznikach, Munch w Krzyku. Każdy z mistrzów wybiera inne rozwiązanie, inną formę. Jeśli jego dzieło staje się znaczące, osobne w świecie sztuki, nie sposób go pomylić z kimś innym. Cybis na pewno pozostaje mistrzem tajemnicy koloru, dziwnej, zmysłowej natury Boga, który musiał zasmakować w barwie pomarańczy, skóry kobiety, nadmorskiego piasku. Co może człowiek, malarz ocalić? Co to jest nieśmiertelność? – pyta dziennikiem i dziełem Cybis. Nieśmiertelność to ta krótka chwila, kłady polni ocalić ruchem pędzla jej esencję, stężenie, ziemski nadmiar, a to znaczy ogarnąć zdarzenie w barwie, rytmem, rymem kolorów wyeksponować ów zmysłowy nadmiar – tętno życia, tętno piękna.

Nowa jakość artystyczna, zjawia się nie zawsze z obrazu na obraz. Nieraz potrzeba całej serii płócien, aby się ujawniła, aby mozół dochodzenia do prawdy olśnił oczywistością rozwiązania. Pokonać własną niemoc, to znaczy również zmagać się psychicznie, duchowo, z niezrozumieniem na zewnątrz. Radość, oczyszczająca, raił jako katharsis, sens życia, losu – daje sam akt tworzenia, gdy udaje się w obli odsłonić to, co się przeczuwało, do czego się po omacku, świadomie i podświadomie dążyło. Rozstrzygnąłem (w zasadzie, zawsze się zastrzegam) jeden pejzaż z Orłowa. Z nosa kapało mi ciurkiem. Jak to się dzieje, że w pewnym momencie rozstrzyga płótno, nie wiem. Jest to moment jedyny, nie kontrolowany, jakby hazard. Efekt jest: zdumienie i wielka ulga. Idea obrazu rodzi się z formy, z niej wynika, nie można jadł zanegować intuicjonistycznego momentu transu, bo malarz tak czy inaczej musi się upić farbą jak alkoholem. Świat jest, i miłość do świata mogę nieść jedynie poprzez zmysłowość barwy – w tym ziemskim wymiarze szukając odblasku Edenu. Taka filozofia życia najbardziej odpowiada Cybisowi. Świat wyobraźni – powiada Proust jest światem wieczności. Cybis walczy nie tyle o wieczność, ile o tętno chwili. o nasycony wyobraźnią akt tworzenia koloru, kiedy trzeba złamać granice świata, ze słonecznika wydobyć esencję słonecznika, z indyka – esencję indyka. Dopóki żyje wyobraźnia, dopóki obraz – patrząc – domaga się jeszcze interwencji, życie, pomimo mozołu i udręczeń, jest żywe. Ocala je rytm zmęczenia i szczęśliwego rozwiązania jedności w płótnie. Żywe poprzez żar wyobraźni. A potem cisza, nicość, i następny głód, kolejny strach wobec bieli płótna. Świadomość Cybisa jest ostra, przenikliwa, kiedy dostrzega, że każde płótno staje się elementem malarskiego rytmu, stylu. musi się odezwać, przejrzeć jak w lustrze, w obrazach wcześniejszych i tych, które po nim będą tworzone, ukazując tym samym zasadę jedności, a przy tym zachować swoją inność, prywatność. I wreszcie Cybis sceptyczny, wątpiący w swojej mądrości artysty, kiedy powiada – nie wiem, czym jest sztuka i piękno, nikt nie wie nie wie DĂĽrer Flaubert, Gierowski. Cybis to wielki intuicjonista, a to, co wie, na pewno jest mi szczególnie bliskie – zmysłowy żar obrazu nie jest fotografią rzeczywistości, alfe jej nadmiarem, tam dopiero w owym wymiarze nadmiaru rodzi się sztuka malarska. Obraz to szczególne wyjście poza, czy ponad świat, przy jednoczesnym odniesieniu do jego przedmiotowości jako kontekstu. Chyba że ktoś sądzi, iż Homer jest tylko fizyczny. Zapis z roku 1961: Przekazać w malarstwie swoim, że się żyło. Obojętnie, jak żyło. Osiąga Cybis jedność w obrazie, to, o co mu najbardziej chodzi i tylko wtedy gdy owa jedność staje się faktem, na płótnie drży okruch Tajemnicy.

Recenzja

Głos Wielkopolski, 12.09.1996
Dozbrajanie Arsenału

Istnieje jakaś sprzeczność między autorską koncepcją galerii Mariusza Rosiaka, a oczekiwaniami poznaniaków pod adresem reprezentacyjnej Galerii Miejskiej. Kulturalny poznaniak wolałby pewnie więcej malarstwa, i to w wykonaniu tych największych, a mniej obiektów i instalacji. Jest także sprzeczność między reprezentacyjnością tej galerii, a jej siermiężnym wyglądem, wystrojem i technicznym wyposażeniem. W Arsenale trwa jednak remont. Jedno i drugie wydaje się więc zmieniać na lepsze.
Do takiego wniosku skłaniają w każdym razie trzy inaugurujące sezon w Galerii Miejskiej wystawy. A także duża ich różnorodność. W salach parteru rysunki i prace na papierze samego mistrza Jana Cybisa, na górze kolejna już siedemnasta prezentacja środowiska plastycznego Hanoweru oraz rysunki Tomasza Siwińskiego z Poznania. Artyści z Hanoweru powiedzieli nam przed wernisażem rzecz straszną.
To mianowicie, że zaledwie 3 procent artystów bez etatu w RFN ich zdaniem żyje wyłącznie ze sztuki. A więc mniej więcej tyleż samo co w biednej Polsce. Sztuka Berta DĂĽrkopa, Sirgun Jakubaschke, Dirk Lumen i Verena Venufta przede wszystkim jest programowo niekomercyjna. I programowo też biedna w kontekście obiektów S. Jakubaschke wykonanych z tektury. Ale w wyrazie swym nowoczesna. Magnesem dla wielu będą na tej wystawie drobne prace na papierze Jana Cybisa ze zbiorów syna artysty Jacka. Zapewne w muzeach są lepsze. Ale co Cybis to Cybis. Galeria zapowiada na ten rok wiele atrakcyjnych wystaw malarstwa Teresy Pągowskiej, Piotra Potworowskiego i na zasadzie absolutnego hitu 18 litografii Francisa Bacona.

O. B.

archiwum

Archive After Hand
29.06 – 8.07.2024
wernisaż: 29.06.2024, g. 18.00
Pod nieobecność państwa
Luz María Sánchez
24.05 – 7.07.2024
wernisaż: 24.05.2024, g. 18.00
Zapis A.
Jerzy Sadowski
29.04 – 26.05.2024
wernisaż: 29.04.2024, g. 18.00
Pływanie o zmierzchu
Aga Nowacka, Zofia Tomczyk
17.11.2023–14.01.2024
wernisaż: 17.11.2023, g. 18.00
Nieprzemijające wyzwolenie / постоянное освобождение
Kirill Diomchev (NEVIDIVISM)
1-17.12.2023
wernisaż: 1.12.2023, g. 18.00
Koszmary Dziesiątki
22.09 – 5.11.2023
wernisaż: 22.09.2023, g. 18.00
Bieguny
Dialogi młodych: INNY – edycja 7.
23.06 – 3.09.2023
wernisaż: 23.06.2023, g. 18.00
Niemy świadek historii
16.06 – 3.09.2023
wernisaż: 16.06.2023, g. 18.00