Wystawa prac autorki z Belgradu, przedstawicielki nowego malarstwa Jugosławii. Urodzona w 1962, ukończyła studia w Akademii Sztuk Pięknych w Belgradzie w 1986. Zrealizowała kilka wystaw indywidualnych, m.in. w Belgradzie, Amsterdamie, Rijece. Na wystawie w Arsenale prezentuje pięć wielkoformatowych obrazów i czterdzieści prac na papierze z ostatnich dwóch lat twórczości.
Teresa Kostryko Świat wyobraźni Biljany Pešić
Biljana Pešić należy do pokolenia artystów serbskich, które kończyło studia na chwilę przed katastrofą jaką stała się wojna dla wszystkich narodowości wchodzących w skład Federacyjnej Republiki Jugosławii. W środowisku plastycznym, zdominowanym przez modernistyczne tendencje i znakomitą technologię artystycznych warsztatów twórczość Biljany wydawała się wyjątkowo odmienna. Interesowały ją różne techniki malarskie i graficzne zawsze jednak podporządkowane rzeczywistości wyobrażonej, pełnej tajemniczych postaci wyłaniających się jak ze snu lub dramatycznych baśni. Nie interesowała ją doskonałość techniczna, ale zapis swojego widzenia ądź zwidu, zapis niekiedy świadomie naiwny przypominający malarstwo dziecka, niekiedy pełen poetyckiej fantazji dający się porównać z malarstwem Wojtkiewicza, bądź ekspresyjny na wzór obrazów Witkacego. Taka była twórczość Biljany końca lat osiemdziesiątych. Droga, którą przebyła uwikłana wraz z całym narodem w jego egzystencjalne i społeczne problemy spowodowane wojną, pozostawiła ślad w jej twórczości rozwijającej się jednak tym samym indywidualnym tropem, w którym dominującą jest artystyczna wyobraźnia.
Wywiad
GAZETA WIELKOPOLSKA, 10.08.1996
BAŚNIE WĘDROWCA: ROZMOWA Z BILJANĄ PEŚIĆ MALARKĄ Z SERBII
EWA OBRĘBOWSKA-PIASECKA: Kiedy szłam do Ciebie, zastanawiałam się, czy będziemy rozmawiać o sztuce, czy o wojnie?
BUJANA PEŚIĆ: W najbardziej gorącym momencie wojny, byłam poza nią. Nie chciałam się w to bezpośrednio włączać, nie interesuje mnie wielka polityka.
Czy to jest w ogóle możliwe, żeby się wyizolować?
– Oczywiście, że nie. Trzeba było przezwyciężyć stan osobistego zagrożenia. Wyjechałam w góry, mogłam żyć, hodowałam kozę, żeby mieć mleko dla mojego synka. Ale nie mogłam przestać myśleć – obok ginęli ludzie. Są dobrzy i źli muzułmanie, dobrzy i źli prawosławni, dobrzy i źli katolicy. Zawsze są dwa bieguny.
Ja jestem prawosławna: to są moje kulturowe korzenie, słucham cerkiewnej muzyki liturgicznej. Ale myślę o świecie kosmopolitycznie. Chcę być otwarta na wszystkich ludzi. Chcę takiej przyszłości.
Na pierwszy rzut oka Twoje prace wyglądają jak ilustracje do bajki. Czy to jest bajka?
– Bajka jest po wszystkim, dopiero na końcu.
Czy ona jest ucieczką przed światem, przed rzeczywistością?
– Nie jest ucieczką. Jest raczej próbą stworzenia świata równoległego, rzeczywistości osobnej.
Jest w twoich pracach dużo koloru, światła, radości, magii. Dopiero, kiedy się im przyjrzeć bliżej, dostrzegamy nie tylko szczęście. Jest tam cierpienie, jest strach, jest podłość. Jest całe ludzkie życie.
– To są moje wizje, trochę jak lustrzane odbicia, trochę jak sny. Chociaż nie śnię tych obrazów. One przychodzą, kiedy siadam przed sztalugą, kiedy się koncentruję na malowaniu, na kolorach. Biorę farbę i jest tak, jakby się otwierały drzwi. Pojawiają się skojarzenia.
Kiedyś, malowałam inaczej: używałam ciemnych kolorów, obrazy były ponure, twarze wykrzywione. Kiedy w tym najcięższym czasie wyjechałam w góry, mogłam malować tylko moje bajki. Tylko miłość.
Te obrazy, które malujesz są bardzo spójne stylistycznie (postacie, miejsca, symbole). Czy możesz opowiedzieć o ich genezie? Czy one są z Bałkanów, czy aż z krainy tysiąca i jednej nocy?
– Sama chciałabym wiedzieć, skąd one są. Może ty mi powiesz, co w nich widzisz? Bałkany?
Myślę, że tak.
-Nie mogę się od nich oddzielić. Pracowałam w cerkwiach. Ich kolory są we mnie.
A symbole? Nie są jednoznaczne, nie są żadnym kodem. Mogą budzić bardzo różne skojarzenia.
Na wielu obrazach pojawia się postać jeźdźca. Czy on ma jakąś swoją historię?
Rzeczywiście jest na wielu obrazach – przede wszystkim tych, najbardziej bajkowych. Pojawia się: mały, duży, blisko, daleko. Zupełnie spontanicznie. Ja też jestem wędrowcem. Czasami myślę o tym, żeby kupić ciężarówkę i ruszyć w świat Pozbywam się rzeczy, żeby mnie nie zatrzymywały w miejscu. Żeby nie były balastem. Jestem nomadem.
A jakie są Twoje literackie fascynacje?
– Przede wszystkim Julio Cortazar i Gra w klasy. Ale także literatura Wschodu, zeń. Pisałam o tym moją pracę dyplomową. ama piszę krótkie opowiadania, które publikuję w katalogach przy okazji wystaw. W katalogu z tej wystawy też są dwa z nich.
Twoje opowiadania są zupełnie inne niż obrazy. Nie ma w nich ozdobników, ornamentów, stylizacji. Są czyste, surowe. Niemal jak haiku.
– Chciałabym tak malować, jak piszę, ale nie mogę. nie potrafię. Może to przyjdzie. Może to kwestia czasu.