Henryk Morel, ur. 1937, zm. 1968; przedwcześnie zmarły artysta rzeźbiarz, którego twórczość miała przełomowy wpływ na kształtowanie nowego języka rzeźby lat 60. Jego postać obrosła legendą, choć jego rzeczywisty udział w życiu artystycznym trwał zaledwie trzy lata (1965-1968). Obecna wystawa na początku b.r. prezentowana była w Zachęcie w Warszawie.
Recenzja
Gazeta Wielkopolska 17.06.1996
Wiara i strach
Czy w sztukę trzeba wierzyć? Czy też wystarczy ją uprawiać? Czy tworzyć sztukę, aby móc z niej żyć, czy też żyć, aby móc tworzyć? Te dylematy twórczości szczególnie dramatycznie pobrzmiewają w postawie Henryka Morela. Jak też jeszcze jeden dylemat: czy gdy artysta traci wiarę, przestaje być artystą?
Do 27 lipca w poznańskiej Galerii Miejskiej Arsenał czynna jest wystawa Rzeźby, rysunki, kompozycje przestrzenne Henryka Morela, młodo zmarłego w 1968 r. warszawskiego artysty.
Misja sztuki
Wiara Morela w sztukę opierała się na przeświadczeniu, że ma ona do spełnienia pewną misję. Misję zmieniania – na lepsze – rzeczywistości. I ludzi.
Wierzył, że sztuka dysponuje fenomenalną właściwością: możliwością nawiązania namacalnego kontaktu. Z wdzem, czyli współwyznawcą. Ta potrzeba porozumiewania się miała konkretny kształt – nadanie reakcjom psychicznym określonego kierunku poprzez formę dzieła. Formę uproszczoną, czytelną w odbiorze.
W 1963 r. Morel obronił pracę dyplomową w pracowni rzeźbiarskiej warszawskiej ASP. Jego praca Wpływ skojarzeń na reakcje emocjonalne rejestrowała odczucia przypadkowych osób wobec prezentowanych rzeźb. Proste formy abstrakcyjne miały w takiż sposób uruchamiać łańcuch asocjacji. Poszczególnym rzeźbom-formom odpowiadały plansze z fotografiami najczęściej wybieranymi przez widzów. Formy rzeźbiarskie wywoływały poczucie bezpieczeństwa, inne grozę, lęk.
Kontynuując te doświadczenia, Morel doszedł do idei totalnej organizacji przestrzeni wokół widza. Czerpiąc z tradycji happeningu i environment, chciał zespolić w jednym dziele środki działające na różnorakie zmysły – stworzyć harmonię światła, przestrzeni, barw i dźwięków. Widz miał być elementem całej kompozycji, ale też w pewnym stopniu wpływać na przebieg i układ przestrzenny akcji. Morel podejmował te działania wraz z innymi artystami, architektami, muzykami.
Dramat wiary
W swych indywidualnych pracach Morel przez całą swą krótką twórczość poszukiwał nowej formuły rzeźby. Nie uciekając się do geometrycznej abstrakcji, bliższy był utopiom Ivesa Kleina. Myślał o rzeźbach stworzonych ze światła i ognia.
Morel przełożył na język rzeźby dramat: strach, obsesję dusznej, ściskającej egzystencji. W jego pracach ciasne, żelazne bloki gniotą zamknięte w nich kawałki miękkiej materii, wybałuszonej, nadętej. Skompresowane formy zestawia w późniejszych pracach z perwersyjnie ostrymi w kształcie częściami jakichś pługów, szczypiec, taczek.
W innym cyklu rzeźb, Domach, z surowych, kwadratowych bloków wyzierają obłe, biomorficzne cielska. Poddane ściskaniu zdają się wydawać dźwięk, krzyczeć poprzez okrągłe otwory.
Krzyk jest instrumentem strachu, a strach bywa fundamentem wiary. Henryk Morel w wieku 31 lat popełnił samobójstwo. Stracił wiarę? Czy może inni jej nie mieli?
Gerard Radecki