Informacje o wystawie
Wystawa przedstawicieli najmłodszej i średniej generacji poznańskich artystów, obejmuje malarstwo i instalację. Sierpniowa wystawa w Arsenale, we wrześniu pokazywana była w ramach wymiany kulturalnej w Galerii KUBUS w Hanowerze.
Wojciech Łazarczyk, ur. 1965 w Białymstoku, studia PWSSP w Poznaniu 1985-1990, od 1991 asystent w macierzystej uczelni.
Agata Michowska, ur. 1964 w Poznaniu, studia na wydziale rzeźby PWSSP w Poznaniu 1985-1990.
Maria Rokosz, ur. 1956 w Świnoujściu. Studia PWSSP w Poznaniu, dyplom w pracowni Rzemiosła Artystycznego prof. M. Abakanowicz.
Henryk Starikiewicz, ur. 1955 w Koronowie, studia PWSSP w Poznaniu, dyplom w pracowni malarstwa 1981.
Anna Tyczyńska, ur. 1964 w Warszawie, studia PWSSP w Poznaniu, dyplom w pracowni malarstwa i rysunku 1990, od 1991 asystent w macierzystej uczelni.
Między alfami i subtelnymi szczegółami
Marek K. WASILEWSKI
Gazeta Wyborcza, 14.08.1993
Dawno już na tak niewielkiej przestrzeni nie zgromadzono tak wielu artystów o tak różnych temperamentach. I tak młodych – średnia artystów, przekraczających progi Arsenału, zbliża ich bardziej do deski szkolnej, aniżeli grobowej.
Tuż przy wejściu dwa rysunki Anny Tyczyńskiej. Tyczyńska odtwarza szczęśliwe ogrody dzieciństwa – napisała Magdalena Kardasz – używa środków postmodernistycznej ironii, zawsze jednak pozostaje życzliwa i czulą wobec tajemnicy świata. Jeden z rysunków przedstawia łzy, drugi dojrzałe kiście winogron. Są one narysowane w ten sposób, że nieodparcie kojarzą się z flandryjskimi arrasami, które kiedyś ogrzewały zimne komnaty bogatych kupców.
Na specyfikę całej ekspozycji mocno wpływa praca Agaty Michowskiej: konstrukcja składająca się z ośmiu monumentalnych elementów przypominających kształtem odwrócone igreki lub alfa. Tworzą one przestrzeń, o której można powiedzieć (jak Michowska w jednym ze swoich wierszy), że znajduje się między Jedną a drugą dłonią… między czubkiem palców a niebem słowa i myśli.
Przestrzeń ekspozycyjną zamykają i, mam wrażenie, podsumowują obrazy Wojciecha Łazarczyka. Jest to obecnie jeden z bardziej obiecujących młodych poznańskich malarzy. Jego ulubioną techniką jest akryl na płótnie. Wypo
wiada się także za pośrednictwem bardzo delikatnych, lirycznych monotypii. Na wystawie zaprezentowane są trzy obrazy: dwa olbrzymie (ok. 2×3 m) i, dla kontrastu być może, jeden bardzo mały (ok. 30×40 cm). Łazarczyk maluje przede wszystkim powierzchnię, płaszczyznę, tło.
To one są najbardziej rozpoznawalnymi składnikami jego obrazów. Z nich dopiero po chwili kontemplacji wyłania się subtelny medytacyjny szczegół.
Tyczyńską, Michowską i Łazarczyka łączy nie tylko sposób patrzenia na świat i sztukę, ale też wspólnota pokoleniowa i środowiskowa. Trudno obok nich znaleźć miejsce dla prac Henryka Starikiewicza, którego artystyczny debiut miał miejsce całą dekadę wcześniej i który pracuje przy pomocy zupełnie odmiennych środków wyrazu. Trudno też zrozumieć obecność malarstwa Marii Rokosz, któremu, delikatnie mówiąc, nie służy towarzystwo bardziej wyrazistych i silniej określonych dzieł.
Recenzja
Gazeta Wyborcza, 16.08.1993
Mam wrażenie, że wystawa ta została szybko zorganizowana na czas wakacji i przez to jest nieco eklektyczna. Trudno znaleźć jakiś klucz, przy pomocy którego moglibyśmy ją zwiedzać. Możemy założyć, że istnieje wspólna jednocząca koncepcja -wówczas rozpoczynamy oglądanie od „szarej strefy” pierwotnych obrazów Starikiewicza. Twórca z upodobaniem powtarza motyw prostej, schematycznej ludzkiej lub zwierzęcej postaci. Proste plamy barwne zatapia zaś w mglistych szarościach Maria Rokosz. Tę strefę opuszczamy przechodząc obok wielkiej, złowieszczej instalacji przypominającej krzyże lub odwrócone szubienice. Wreszcie dochodzimy do końca sali, gdzie uderzają nas w oczy dwa wielkie, monochromatyczne płótna. Ściana pomarańczu i fioletu pozwala szybko zapomnieć o oglądanych przed chwilą szarościach. Można też zastosować inny klucz i potraktować każdy z trzonów wystawy oddzielnie.
Zachwycać się dwoma pracami przy wejściu, na których autor jak na papierowej tapecie powtarza motyw winnych gron lub kropi wody, używając jedynie blef lub czerni. Z lubością krążyć pomiędzy elementami przypominającej szubienice instalacji i swobodnie oddychać przy wielkich płaszczyznach fioletu i pomarańcza Wystawa czynna do 31 sierpnia. „Arsenał” od wtorku do soboty w godzinach od 11 do 18, w niedziele i święta od 10 do 15.