Informacje o wystawie
Piotr Kurka, ur. 1958, ukończył studia w poznańskiej PWSSP, obecnie wykładowca w macierzystej uczelni. Zajmuje się tworzeniem aranżacji przestrzennych z wykorzystaniem wielu mediów. Uprawia również malarstwo i rysunek. Brał udział w najważniejszych wydarzeniach sztuki polskiej ostatnich lat, wielokrotnie tez reprezentował Polskę za granicą. Na wystawie pokazuje najnowsze prace obiekty.
Tekst z katalogu
Przedmioty, zaczerpnięte z najbliższego otoczenia artysty – stoły, ściany, szafy, miski, dywany i fotele – zmieniają się pod wpływem jego wyobraźni i wrażliwości w rzeźby-poematy, metafory gestów, elegie mrocznych wyznań, małe traktaty filozoficzne.
Mimetyczna pożądliwość, wynikająca z chęci akceptacji, która cechuje całą jego twórczość zmienia je w niekończące się collages cytatów, w swoistą cliche veritable, gdzie wydobyty z rzeczywistości urok przedmiotu konkuruje z tajemniczością symbolu, z finezyjnością prowadzonej narracji. W jego obiektach prawdziwość miesza się z fikcją, alchemia z fizjologią, infantylna niewinność rekwizytów z gorzką dojrzałością stwierdzeń. Ta właśnie ikoniczna gęstość poetyckiej metafory, jakby to powiedział Tomasz Szczuka, stanowi o wielkiej wartości owych subiektywnych komunikatów, zamienionych na słowa, toczące się w przestrzeni.
Ale w tym zacisznym świecie symboli, w aurze tajemniczości, w gąszczu semantycznych metafor czają się demony zła. Zło nieupostaciowane, zło-żądza i zazdrość, zło małych grzechów, codziennych słabości, rodzące bezsilność i poczucie winy – wieczny dylemat wiary i nadziei. Potrzebne na to kropidło i święcona woda z małych kropielnic, które często towarzyszą pracom artysty. Podobnie jak inne małe przedmioty o współorganicznej formie, pełnią funkcję narzędzi magicznych, naczyń rytualnych, fetyszów-zabawek do odczyniania egzorcyzmów, odpędzania Diabła. Chwytają, jak w cudzysłów, nieobecne zdania, pozostawiają miejsce na potencjalny gest bojaźni a może skruchy. Na rozumienie. Naprowadzają nasze skojarzenia w intymny świat pozawerbalnych przeżyć. Ich seksualny podtekst nie ulega wątpliwości.
Tekst Jolanty Ciesielskiej
Miłość i związane z nią emocje często stanowią temat wypowiedzi Piotra. Jego księżycowa natura powołuje formy płynące wprost z podświadomości, rzadkiej subtelności postrzeganie z łatwością odnajduje odpowiadające jej fragmenty rzeczywistości potocznej.
Siady walki z namiętnościami przybierają różnorodną postać. Raz są to ostre zadrapania na blacie stołu, kiedy indziej – nadpalone oparcie fotela, z ukrytym w nim zębatym narzędziem tortur. Topniejące lodowe serca. Kopulujące na piasku psy. Łóżko z rozkładającym się mięsem. Ściana jak konfesjonał. Schody do ściany. Sanie pędzące do krainy wiecznej szczęśliwości, gdzieś w poprzek czasu, ku przeszłości. Zaprzężone w psy, wypełnione koksem.
Myślenie o teraźniejszości jest często bolesne. Jak cisza, unosząca się nad
rzędem marynarek, odwróconych plecami do ściany.
Odlany w brązie pluszowy miś ma udźwignąć spokój naszego snu.
Uratować miejsce wytchnienia – obszar sennych marzeń , wypełnionych
drogocennym wspomnieniem dzieciństwa. Wówczas łzy zamieniają się w
słupy soli, w szklane słupy naszego bólu.
A może w filary swoistej filozofii przetrwania?
Siedząc w fotelu rozgniatamy miałkość naszego cierpienia. Aż zniknie. Czasem się to nie udaje. Z resztek od nowa tworzymy te kruche wyznania, dopełnione symbolicznym gestem – bo rzeczywistość miesza się z poezją. Odprawiamy kolejne rytuały, odmawiamy modlitwy podobne do zaklęć, by ochronić tę naszą wrażliwość, wydobyć ją z gęstego chaosu rzeczy, myśli i idei, natłoku słów, obojętności czasu, nieodświętnej codzienności, aby celebrację przeciwstawić bylejakości. By unieść smak naszych spostrzeżeń jak kawałek tortu i popić go kawą.