Informacje o wystawie
Roman Woźniak, absolwent ASP w Warszawie, dyplom uzyskał w 1979 w pracowni prof. J. Jarnuszkiewicza. W latach 80-tych zrealizował szereg działań plastycznych, performance, instalacji, m.in. w Galerii Repassage w Warszawie, oraz brał udział w wystawach zbiorowych w Warszawie, Olsztynie, Orońsku. Wystawa w Arsenale zrealizowana wspólnie z Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku prezentuje 9 prac z lat 1987-1990.
MIĘDZY PYCHĄ A POKORĄ – O twórczości Romana Woźniaka Marcin Jarnuszkiewicz
Zdarza się między niebem a ziemią.
Twórczość rozpięta między Duchem a Materią.
Nadaje kierunek odbioru bez precyzyjnego określania drogi.
Mocne postanowienie a potem stałe wątpienia. Pion? Tak! Ale wszystkie późniejsze zabiegi rzeźbiarskie wątpią o jego pionowości. Powodując zresztą, zaistnienie tego pionu niemożliwym.
Pycha i pokora. Pycha -w stawianiu zadania. Tworzeniu świętości. Pycha w zamiarze. Pokora w skupionym, niespiesznym tych zadań rozwiązywaniu. W zmaganiu się z materią.
Materia. Ona zawsze zwycięża, bo człowiek – artysta nie jest Bogiem, a tylko Najwyższy może ją zwyciężyć. Lecz Roman to z góry uznaje.
Od początku zdaje się przez materię pokonany. Uznaje jej wyższość, jest jej z pokorą poddany, jest tej materii uległy.
Zdarza się twórczość rozpięta między skrajnościami.
Detal i całość. Kształtowanie ich niejako rozłącznie. Jakby tylko ze szczegółów… Jakby sam zarys…
A jednocześnie jakieś pierwotne. A jednocześnie jakieś metafizyczne.
Wyrywanie materii jej tajemnicy.
Tak pewnie pracował skryba, siedemnastowieczny tapicer i średniowieczny malarz w Toskanii. Bo nowe nie musi unieważniać starego.
Rzeźby. Tak jak jak Jeńcy” wyłaniają się z kamienia, tak u Romana wyłaniają się z Ducha. Nie całe. Widoczne, materialne są fragmenty, reszta pozostaje w Duchu pogrążona. Niewydobyta, zaniechana.
Nie można stworzyć nie będąc Stwórcą. Można się tylko poddać temu, co w nas na podobieństwo Jego i dawać temu wyraz. Mimowolnie świadczyć, stając się narzędziem. Talentu lub Łaski. Umiejętności czy natchnienia.
Oglądając dotykamy. Dotykając poznajemy ślady dotyku. Pracy.
Nie budzą się wielkie emocje. Raczej ślady uczuć, pytań – zastanowienia. Bardzo od siebie odległe.
Dusza rzeczy śpiewana przez ich niedoskonałości.
Roman tworzy swoje rzeźby tak, jakby posługiwał się nie prawami sztuki – lecz prawami natury.
On odsyła pod adres zaklęty. Znany i bliski, lecz odległy i nieopisywalny.
Przywołane zostają w przyszłości uczucia i nastroje znajome.
Stany ducha znajome. Nadzieje i zwątpienia.
Odłączone od zdarzeń dawno, minionych, które je urodziły, a potem uległy zapomnieniu. Wywołane odżywają. Jakby przypominały życie pierwsze?
Tu jakimś cudem doraźność znaczy wieczność, ułomność, doskonałość prowizoryczność – trwanie w każdej listwie zaklęty jest Duch. Przez dotyk.
l tak powstaje głos prawdziwie niezależny, bo podległy wyłącznie prawdzie niezmiennej.