czwartek, 28 marca otwarte 12 — 19
Galeria Miejska Arsenał

ul. Szyperska 2/6-8, 61-754 Poznań
T. +48 61 852 95 02
E. arsenal@arsenal.art.pl

Godziny otwarcia:

Poniedziałek: nieczynne
Wtorek – Sobota: 12 — 19
Niedziela: 12 — 16

Janusz Akermann



Nota biograficzna
Janusz Akermann, ur. w 1957 r. w Tczewie, studia w PWSSP w Gdańsku na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby w latach 1981-1985. Dyplom z malarstwa w pracowni prof. K. Śramkiewicza w 1985; od września 1985 r. pracownik tejże uczelni, obecnie na stanowisku st. asystenta. Reprezentant „ekspresji lat 80-tych” brał udział w najważniejszych wystawach drugiej połowy lat 80-tych, m.in. w „Arsenale” w Warszawie (1988). Jego prace znajdują się w wielu muzealnych i prywatnych kolekcjach w Polsce i na świecie, m.in. w zbiorach W. Fibaka. Na wystawie w BWA Pokazuje przeszło 20 obrazów i ok. 40 grafik.

Tekst Ireneusza Jabłońskiego

NIE ZMIENIAJĄ SIĘ CZASY, ALE LUDZIE I UKŁADY SIŁ.

Różnie bywa… Każde warunki i czas tworzą własne życie. Raz jest ono dobre dla nas, kiedy indziej dla innych. Zawsze jednak jesteśmy po jednej albo drugiej stronie. Silni albo słabi. Zadowoleni bądź nie. Jesteśmy zwierzchnikami lub poddanymi. Bogatymi albo żebrakami. Piękni lub odrażający. Lecz to nie wszystko, gdyż fenomenem iście ludzkim jest ponadto umiejętność utrzymywania się na lśniącym fałszywym złotem środku unoszenia na fali nie za wysokiej, ale i nie za niskiej. Przeciętnie silni. Przeciętnie szczęśliwi. Przeciętnie ładni. Niezbyt zdrowi, ale nie umierający. Nie za wysocy, ale i nie mali. Nie głodni lecz i nie syci. Tacy w sam raz. Skrojeni na miarę swoich ambicji i oczekiwań innych. Takich samych „nie za…” i „niezbyt…”

Tyle życia, a sztuka? Mówiąc najkrócej, też potrafi być sprzedajna. Wszak tworzą ją ci sami ludzie: marzyciele, konfidenci, ugodowcy, anarchiści, komuniści, katolicy… Różne temperamenty, poglądy, cele. Różne możliwości i aspiracje. Ale nie można przecież mówić o sztuce w kategorii większego czy mniejszego sprostytuowania, sprowadzać jej do roli propagandy lub w najlepszym wypadku ulicznicy zarabiającej własnym ciałem. A to wyklucza jednocześnie uzależnienie jej od jakiegokolwiek sutenera. Nie od dziś bowiem wiadomo, że tylko niezależność i całkowita swoboda dają sztuce możliwość pełnego i autentycznego rozwoju. Nie więzy i nagana, ale przyzwolenie i tolerancja. Wymarzone to jednak warunki, w praktyce raczej nieosiągalne. Życie rządzi się swoimi prawami. Kształtują je nie tylko racje polityczne, obyczajowe i moralne, ale także możliwości finansowe artystów, upodobania estetyczne odbiorców oraz uformowane przez tradycję opinie krytyków. Wiele zatem elementów natury pozaartystycznej oddziaływuje na końcowy rezultat twórczych działań. Nie przeceniajmy jednak tego wpływu. On zdominuje tylko słabych, niezdecydowanych i niepewnych swojej demiurgicznej mocy lub świadomie wybierających wymierną w różnorodnych korzyściach przypochlebną pozą.

Zarzuty te nie dotyczą Janusza Akermanna, toteż niech sugestywność kontrastu z jego artystyczną postawą usprawiedliwi zasadność szkicowo nakreślonego wyżej obrazu łatwiejszej rzeczywistości. Niech będzie należnym ukłonem w stronę odwagi i determinacji artysty w trwaniu przy swojej wizji sztuki – decyzji niełatwej, wymagającej poświęcenia, wyrzeczeń i przyjęcia trudnej roli istnienia poza protekcjonalnymi układami oraz nabrania umiejętności przyjmowania ciosów, nierzadko w pozycji leżącego.

Wydawać by się mogło, że owa odporność na przeciwności systemu realiów ma w sobie coś z gruboskórności i pasywności. Teza ta jednak w przypadku J. Akermanna nie potwierdza się. Wręcz przeciwnie, zmowa żywiołów wyostrza jego zmysły, uwrażliwia i wyzwala zgoła nieograniczoną energię działania, wolę walki o swoje racje.

Muza Janusza Akermanna nie znosi sukni z żurnala mód ani mundurka. Sama szyje sobie ubrania. W ulubionych kolorach i według własnego pomysłu.

Oglądają się za nią ludzie na ulicy, bo nie boi się odsłonić więcej niż inni. Nie wszystkim to jednak smakuje. Zgorszenie… Opychali się aż do bólu brzucha, ale trzeba przecież trzymać fason, więc krzywią się i z dezaprobatą kiwają głowami. Zajadali by się, ale wiedzą, że nie dla nich ten kąsek, więc rzucają nienawistne spojrzenia i najplugawsze obelgi. Zazdroszczą jej, że ma tyle do pokazania. Ot, taka bezinteresowna zawiść. Ona też dobrze o tym wie i prowokacyjnie odpina jeszcze jeden guzik. Tym, dla których życie to tylko przemiana materii. Knajpiana bójka to heroizm. Wytrzeszczone oczy to patrzenia, a rozdziawiona gęba to głos.

Dla nich życie zaczyna się o wyznaczonej godzinie. Wtedy zamiast łez kapie piwo. Jedyna rozrywka i wartość ich żywota. Szczęśliwi. W rynsztoku wielkiej narodowej tradycji. To my… Bohaterowie publicznych szaletów, spoconych miejskich autobusów, megalomańskich zachcianek i niespełnionych obietnic. Ideologowie pijackich melin, purytanie rozpusty, nałogowi głupcy i kosmopolityczni szowiniści. Wybrańcy narodów. Kombinatorzy, cwaniacy, złodzieje. „To są MOI LUDZIE…” – mówi J. Akermann. Właśnie z nich czerpie motywy i tematy swoich prac. Oni są głównie impulsem erupcji skumulowanego ładunku emocji i obserwacji. Sam autor wymienia ponadto jeszcze jedno źródło kreacyjnych możliwości. Intuicja.

Po opanowaniu warsztatu, poznaniu technik, zasad kompozycji, łączenia barw, wykorzystywania światła i po zgłębieniu kulturowego dorobku ludzkości, Janusz Akermann stanął przed dylematem: co i jak robić, by wnieść coś nowego do światowej kultury? I wtedy przyszła mu z pomocą jego intuicja i wrażliwość. To te wartości pozwoliły mu na zindywidualizowanie swojej malarskiej i graficznej wypowiedzi, na nadanie im własnego piętna z łatwością rozpoznawalnego zarówno na pracach sprzed lat, jak i tych ostatnich.

Permanentnej obecności ducha artysty w jego dziełach towarzyszą równie stałe poszukiwania nowatorskiego stosowania podstawowych elementów kompozycji, jakimi jest kreska i plama waloru oraz przekształcenia ich w oryginalną grę kształtów i barw.

Także odbiór tej sztuki wymaga bardziej emocjonalnej percepcji zawartych w niej treści niż laboratoryjnej, krytycznej analizy, l choć jest wynikiem intelektualnych przemyśleń i warsztatowej doskonałości, to trudno jej odmówić wyraźnie ekspresjonistycznej proweniencji. Dwa, niby przeciwstawne światy. Dwa, niby wykluczające się żywioły, a jednak…To jeszcze jeden z jej atutów. Kompilacja spontaniczności, histerii, buntu, nieobliczalności, wyzwania z perfekcją, dokładnością i rozmysłem. Połączenie doprawdy wyjątkowe, warte znacznie więcej niż tylko leniwe spojrzenie znudzonego przechodnia zwiedzającego wystawę.

archiwum

Pływanie o zmierzchu
Aga Nowacka, Zofia Tomczyk
17.11.2023–14.01.2024
wernisaż: 17.11.2023, g. 18.00
Nieprzemijające wyzwolenie / постоянное освобождение
Kirill Diomchev (NEVIDIVISM)
1-17.12.2023
wernisaż: 1.12.2023, g. 18.00
Koszmary Dziesiątki
22.09 – 5.11.2023
wernisaż: 22.09.2023, g. 18.00
Bieguny
Dialogi młodych: INNY – edycja 7.
23.06 – 3.09.2023
wernisaż: 23.06.2023, g. 18.00
Niemy świadek historii
16.06 – 3.09.2023
wernisaż: 16.06.2023, g. 18.00
Anatomia polityczna / Політична анатомія
Vlada Ralko, Volodymyr Budnikov
6-11.06.2023
wernisaż: 6.06.2023, g. 18.00
XIII Biennale Grafiki
ERROR
21.04 – 4.06.2026
wernisaż: 21.04.2023, g. 18.00 Galeria na Dziedzińcu, Stary Browar
Z miasta Żelaza i Betonu
З міста Залізобетону / Из города Железобетона
17.03 – 16.04.2023
wernisaż: 17.03.2023, g. 18.00