czwartek, 7 listopada otwarte 12 — 19
Galeria Miejska Arsenał

Stary Rynek 6, 61-772 Poznań
T. +48 61 852 95 02
E. arsenal@arsenal.art.pl

Godziny otwarcia:

Poniedziałek: nieczynne
Wtorek – Sobota: 12 — 19
Niedziela: 12 — 16

Jan Berdyszak



Jan Berdyszak, ur.1934 r. w Poznaniu, w 1958 r. ukończył poznańską PWSSP. Obecnie profesor uczelni. Zajmuje się malarstwem, grafiką, wykonuje instalacje. Jego twórczość sytuuje się głównie w kręgu sztuki pojęciowej – w jego pracach rolę nadrzędną, a co najmniej równorzędną wobec innych czynników współdziałających w procesie twórczym odgrywa intelekt. To on w dużej mierze decyduje o sensach i zawartości przekazu, które z kolei wpływają na formę plastyczną wypowiedzi.

„Belki” to kolejny pokaz instalacji i rysunków z cyklu, który Berdyszak rozpoczął w 1988 r. Belki, z których buduje on instalacje, są autentycznymi elementami wyjętymi ze starych domów przeznaczonych do rozbiórki.


Tekst Bożeny Kowalskiej

Od czasu, kiedy odbyła się w Chełmnie pierwsza wystawa prac Jana Berdyszaka, minęło blisko 17 lat. Choć w swej twórczości podejmował artysta w tym czasie nowe zagadnienia poświęcając im kolejne cykle dzieł i choć nietrudno dostrzec istotne przemiany w jego sztuce, zasadnicze jej właściwości pozostają nienaruszone.

Twórczość Berdyszaka jest trudna w odbiorze. hermetyczna, co wiązać wypada z oryginalnym sposobem myślenia artysty, odbiegającym od wszelkiej konwencji, mód i przyzwyczajeń. Rezultatem tego było obranie równie nietypowej drogi poszukiwań, działania wciąż inne, zmieniające się, ale zawsze odkrywcze. Każde zaś nowatorstwo implikuje hermetyczność. W pracy artysty przeważnie rolę nadrzędną, a co-najmniej równorzędną wobec innych czynników współdziałających w procesie twórczym, odgrywa intelekt. To on w przeważającej mierze decyduje o sensach i zawartości przekazów, jak też o formie plastycznej wypowiedzi.

W przypadku Berdyszaka pełne zastosowanie znajduje uwaga Rudolfa Arnheima, dotycząca właściwości wyróżniających pracę myśliciela i artysty: „Każde postrzeganie jest równocześnie myśleniem, każde rozumowanie – intuicją, każda obserwacja – odkryciem”1. Co więcej – u niego trzy te czynniki o podstawowym znaczeniu stanowią nie tylko narzędzie tworzenia sztuki, ale jednocześnie przedmiot refleksji.

Od 30 lat zajmuje się artysta twórczością i od 30 lat ponawia te same i mnoży wciąż następne pytania, jak – egzemplifikując – dotyczące relacji: części do całości, rzeczywistości potocznej do rzeczywistości myśli, nieskończoności do ograniczeń, tego, co jest do tego czego nie ma. Pyta też o sztukę. Przed trzema dziesięcioleciami na to ostatnie pytanie odpowiedział

„Sztuka jest jednym ze sposobów zbliżenia się do tego, czego – być może – nie ma”2, zaś w dwadzieścia lat później, w 1980 roku powie, że „Sztuka jest doświadczeniem zamierzonego i nieoczekiwanego”3. Były po drodze, – i potem – inne jeszcze próby definicji czy prawie definicje. Niesprzeczne, raczej wzajem uzupełniające się, nigdy nie pretendujące do pełnego sprecyzowania pojęcia, do wyczerpującej odpowiedzi na postawione pytanie. Dotyczy to nie tylko zagadnienia sztuki.

Jedną więc może z najbardziej charakterystycznych i wyróżniających cech twórczości artysty – jego myślenia – jego odczuwania jest właśnie owa otwartość niedopowiadania, niejednoznaczności, raczej stawianie pytań niż sądy orzekające, szukanie i odnajdywanie stanów pomiędzy różnymi jakościami. Otwieranie, a nie zamykanie. Jeśli to zatem stanowi o specyfice sposobu myślenia twórcy znajdując miejsce w jego artystycznym przesłaniu – musi też determinować wybory środków plastycznego działania. Także więc i one sytuują się na pograniczu różnych jakości, oscylując, jak dawniej pomiędzy rzeczywistością przestrzeni odbieranej w zmysłowym doświadczeniu i przestrzeni pomyślanej, a kiedy indziej, jak w seriach najnowszych, między rzeczywistością potoczną, a rzeczywistością sztuki.

Było to dostrzegalne już w realizacjach z lat siedemdziesiątych, a z większą jeszcze wyrazistością w ostatnim dziesięcioleciu, także więc w przedstawionych tu instalacjach i rysunkach cyklu „Belki”, rozpoczętego w 1988 roku. Belki, z których Berdyszak buduje instalacje, są autentycznymi belkami, wyjętymi ze starych domów przeznaczonych do rozbiórki. Niekiedy sięgają wiekiem XVII stulecia. Pierwotnie służy ty utylitarnym celom; artysta sięgnął po nie, by służyły odtąd refleksji. Jak głazy w niedawnej serii „Z kamienia” z lat 1986-87 zyskiwały w rysunkach Berdyszaka indywidualność, często niepokojąca i osobliwą, nie tracąc swej przedmiotowej natury – tak i belki w obydwu swoich kreacjach zachowują tożsamość potocznego obiektu, zyskując jednak równocześnie nowe sensy i znaczenia.

Masywne te, trwałe, a przecież dotknięte czasem relikty domostw, które przeminęły, łączy artysta ze szkłem – jednym z najmniej trwałych materiałów. Jak belka – a zwłaszcza bierzmo, które utrzymuje całość konstrukcji domu – przywołuje skojarzenia z wartościami fundamentalnymi, na których można się oprzeć, z czymś, co daje poczucie bezpieczeństwa i niezniszczalności – tak szklana szyba jest nośnikiem przeciwstawnych asocjacji, a przy tym wielowarstwowych i nie dających się sprecyzować. Szkło bowiem jest nieelastyczne, nieustępliwie dzielące lecz kruche, delikatne i przeźroczyste, więc jakby immeterialne, ale też niebezpiecznie ostre i kaleczące, a przy tym w sposób istotny obecne, choć udaje, że go nie ma. Znajduje się na pograniczu istnienia i niebytu. Już to samo: owa oscylacja między wieloma przeciwstawnymi stanami predestynuje je w sposób wyjątkowy do odgrywania ważkiej roli w dziełach Berdyszaka. I tak też się dzieje.

W jednej instalacji cyklu pod nazwą „Ani konieczność, ani możliwość” (1987-89) na poły zdestruowane, ale wciąż potężne i ciężkie belki, ukosem oparte o ścianę, utrzymywały wysoko tafle wyszczerbionych szyb, niczym nie umocowane, a tylko przygwożdżone do ściany ciężarem drewnianych przypór. W innej instalacji pt. „Tratwa” (1989) z cyklu „Belki” wielocetnarowy ciężar ponad pięciometrowych, drewnianych kłód spoczywa niepokojąco na niewielkich powierzchnią pryzmach z ułożonych na sobie, cienkich szyb. „Tratwa płomieni” z tego samego cyklu zbudowana została z zetkniętych ze sobą belek, tworzących formę masywnego trójkąta i najeżonych wbitymi w nie, ostrymi odłamkami szkła. Także „Belka porozumienia” (1988-89), pocięta szklanymi ostrzami, nie da się w żaden sposób oswoić czy przysposobić.

„Belki” Berdyszaka nie dają się jednoznacznie zinterpretować. Zawarte w nich sensy są wielorakie i niedefiniowalne. Asocjacje z różnych pięter myślenia i odczuwania zderzają się, komplikując zabiegi wyjaśniające i uniemożliwiające próby konkretyzacji znaczeniowej. Co nieoczekiwane i zaskakujące – dzieła artysty z tej serii są głęboko dramatyczne.

Podobnie odbiera się rysunki z cyklu „Belek”. Ciężkie kłody drewniane są realne w przywołaniu ich wyobraźni, podobnie jak przedmiotowy jest rysunek jako obiekt z papieru. Jednocześnie jednak te narysowane belki zawieszone bywają w przestrzeni, wynurzone z nicości. zetknięte z pustką wydarcia w papierze. Stają się w ten sposób odrealnione w swojej rzeczywistości, istnieją w stanach czy sytuacjach nie-wytłumaczalnych. Byty w sobie, byty w niebytcie. Podobnie jak instalacje z belek – dramatyczne i podobnie jak one umykają racjonalnej, definitywnej interpretacji znaczeniowej. |

Co w końcu trudne do przeoczenia – obydwie wersje „Belek”: obiekty instalowane i rysunki, stanowią osobliwy powrót w twórczości artysty do prac z wczesnych lat sześćdziesiątych. Z formalnego punktu widzenia wprawdzie nowy ten cykl Berdyszaka – instalacyjny i rysunkowy
– nic nie zachował wspólnego z ową wczesną fazą malarstwa, gdzie ekspresja i potrzeba porządkowania walczyły ze sobą o lepsze. Powrót ten dotyczy innych, głębszych warstw obszaru przesłania. Bowiem, po dziesięcioleciach intelektualno-filozoficznych głównie rozważań, i refleksji, w nowych dziełach artysty, choć na zgoła innej dziś zasadzie, pojawił się znowu czynnik dramatyzmu. Jest to już jednak inny jego rodzaj i inny rodzaj emocji. Teraz dzieło nie wyraża ich bezpośrednio, poprzez plastyczny wyraz, ekspresję. One istnieją w instalacji czy rysunku, zawarte w nim immanentnie. Pozwalają, a nawet każą się odczytywać, ale na zasadzie doznań pośrednich: zadziwiania wyobraźni i dokonujących się procesów intelektualnych, angażujących sferę wzruszeń.

Cykl „Belek”, odważny w kreowaniu nowatorskiej i głęboko poruszającej koncepcji artystycznej, nacechowany monumentalizmem i surową prostotą, jest jednym z najistotniejszych, jeśli nie najważniejszym etapem w dotychczasowej twórczości Berdyszaka. Prowadzi doznającego do trudnych granic rozumienia, wyobrażeń i odczuwania. A choć nie ułatwia definicji pojęcia sztuki, jest ten cykl egzemplifikacją i potwierdzeniem zanotowanej przez artystę, z jego rozważań wynikłej konkluzji: „Niewyrażalne w sztuce jest zawartością, bez której o sztuce nie mówimy”4.

Przypisy:

1 R. Arnheim, Sztuka i percepcja wzrokowa. Warszawa 1978,s. 19.
2 J. Berdyszak, Z notatek ze Szkicowników.
3 J. Berdyszak, Notatki ze Szkicowników 1980. (w:) Jan Berdyszak, Katedra instalacja 1985, Studia po… grafika 1979-83, (katalog wystawy) Łódź 1985 Galeria Wschodnia.
4 J. Berdyszak, Notatki ze Szkicowników 1979. Tamże.


BELKI ZE SZKŁEM

Autor: Olgierd Błażewicz
Gazeta Wielkopolska, 14.01.1991

Wchodząc do sal wystawowych poznańskiego Arsenału widz ma przed sobą potężne konstrukcje ze starych zużytych belek i bierwion swobodnie porozrzucanych po sali w pewnym z góry ustalonym, starannie przemyślanym porządku. Większość z nich zaopatrzona została w przecinające je szklane płyty. I właśnie ów, tak dziwny mariaż owych surowych belek – cytatów z natury – z czymś tak sztucznym i kruchym jak szkło, wzmaga tutaj dramat sytuacji. Instalacjom z drewna-i szkła towarzyszą usytuowane ponad nimi na ścianach kompozycje przestrzenne, zdecydowanie symboliczne w swym działaniu.

Pokaz zatytułowany „belki” autorstwa Jana Berdyszaka ma w sobie coś z teatru i coś z misterium. Zgromadzone tutaj obiekty artystyczne są równocześnie modelami i znakami kulturowymi, które zarówno mają nas pobudzić do myślenia jak i do estetycznej kontemplacji. Ten tak ascetycznie surowy, a zarazem wykreowany ze strzępów konkretnej rzeczywistości świat ma wymiar filozoficzny i sytuuje się raczej w kręgu sztuki pojęciowej. Widz, który dotąd nie zetknął się z tak rozumianą sztuką, czuje się zapewne w salach Arsenału zagubiony, a zarazem zakłopotany. I nie za bardzo właściwie wie co konkretnie ma on tutaj kontemplować i jakimi ta sztuka rządzi się kryteriami. Dla osób od lat towarzyszących sztuce Jana Berdyszaka pokaz ten jest natomiast kontynuacją jego myślenia o sztuce, o życiu i jego sztuki stawiania pytań swym odbiorcom. Pytań, na które nie ma chyba jednaj i jednoznacznej odpowiedzi…

Jaki jest więc sens tej sztuki? Otóż, jest to ta właśnie sztuka, dla której największą wartością jest to, co towarzyszy każdemu z nas w jej odbiorze. Wzruszenie estetyczne lub mentalna refleksja. A one przecież z istoty swojej są niewymierne. I to właśnie powoduje, że dla jednych jest to wielka sztuka, a dla innych natomiast absolutne artystyczne nieporozumienie. A to właśnie tłumaczy nam chyba tak bardzo zróżnicowany jej odbiór. Jedni tak jak w kościele ją kontemplują, inni wzruszają ramionami i idą dalej.

Przy okazji poprzedniej jego wystawy na „Interarcie” jeden z czytelników zatelefonował do mnie z oburzeniem stawiając jedno tylko – ale jakże fundamentalne – pytanie. „Czy to jest sztuka? I co, z samej istoty jest sztuką?”. Otóż w moim przeświadczeniu to jest sztuką, co prowokuje do doznań i wzruszeń. I w tym sensie pokaz Jana Berdyszaka bezsprzecznie jest nią. Chociaż, jak to już powiedziałem, nie dla wszystkich.


„Belki” Jana Berdyszaka w BWA

Autor: Hanna Sygidus
Kurier Codzienny, styczeń 1991

Od tygodnia można oglądać w BWA „ARSENAŁ” wystawę pt. „Belki” Jana Berdyszaka.

Jest ona interesującym pokazem rysunków i konstrukcji, na które składają się autentyczne belki. Niektóre z nich pochodzą ze starych, niekiedy nawet XVIII-wiecznych domów, przeznaczonych do rozbiórki. Tworzywo, które służyło człowiekowi na początku wyłącznie w celach utylitarnych, stało się dla artysty przesianiem, zmierzającym do nadania nowych treści.

Umiejętne połączenie elementów szkła nadaje całości ekspozycji oryginalny charakter. Drzewo jest nie tylko budulcem, fragmentem autentycznego obiektu, ale przede wszystkim symbolem domu – w najbardziej emocjonalnym tego słowa znaczeniu. Autentyczność eksponatów podkreślona jest przez ich stan; poczerniałe, spróchniałe, gdzieniegdzie z wyrwami Są dowodem niszczącej działalności czasu. A z drugiej strony są jednocześnie dowodem emocjonalnej więzi człowieka z materią, którą ożywił własnym życiem. Jan Berdyszak urodził się w 1934 r. W 1958 r. ukończył PWSSP, w której obecnie jest profesorem Zajmuje się malarstwem, grafiką i rzeźbą. W ostatnich kilkunastu latach artysta oscyluje w swojej twórczości wokół problematyki związanej ze sztuką pojęciową, stąd w jego artystycznych dokonaniach dominuje pierwiastek intelektualny. Pełni on rolę nad rzędną wobec innych czynników, stanowiących całość artystycznego przekazu.

archiwum

CONFLICT ENABLER
Agata Bogacka
19.07 – 6.10.2024
wernisaż: 19.07.2024, g. 18.00
Rozdroża Lagunartu
artyści z grupy Lagunart pod przewodnictwem Agnieszki Balewskiej
18.07 – 29.09.2024
wernisaż: 18.07.2024, g. 18.00
Comfort Work
Andrii Dostliev, Lia Dostlieva
26.07 – 22.09.2024
wernisaż: 26.07.2024, g. 18.00
Archive After Hand
29.06 – 8.07.2024
wernisaż: 29.06.2024, g. 18.00
Pod nieobecność państwa
Luz María Sánchez
24.05 – 7.07.2024
wernisaż: 24.05.2024, g. 18.00
Zapis A.
Jerzy Sadowski
29.04 – 26.05.2024
wernisaż: 29.04.2024, g. 18.00
Pływanie o zmierzchu
Aga Nowacka, Zofia Tomczyk
17.11.2023–14.01.2024
wernisaż: 17.11.2023, g. 18.00
Nieprzemijające wyzwolenie / постоянное освобождение
Kirill Diomchev (NEVIDIVISM)
1-17.12.2023
wernisaż: 1.12.2023, g. 18.00