Pod koniec lata zeszłego roku spotkałyśmy się na stadionie Szyca by wspólnie zasadzić dwa tysiące cebul narcyzów żonkili. Mając w pamięci korzeń, z którego wyrosła ogrodnicza akcja bezpośrednia, spędziliśmy ten czas przyjemnie. Grzebanie w ziemi nie wszędzie było łatwe. Na trybunach cienka warstwa gleby powstała w ciągu ćwierć wieku z rozkładających się liści, gałęzi, śmieci. Głębiej natknęłyśmy się na beton i gruz, którym zasypano starorzecze Warty by zbudować stadion. Mimo to żonkile bezpiecznie przezimowały otulone próchnem i żużlem.
Zamknij oczy. Twoje stopy zakorzeniają się w ziemi, są ciężkie, poddają się grawitacji. Rozkłączają się delikatnymi, białymi odnóżami, które czerpią wodę i minerały. Jesteś skoncentrowaną energią. Czujesz wibracje ziemi, lepkie ciało dżdżownicy przepełzającej obok, przyjemny chłód panujący w ciemności. Chłoniesz wilgoć. Pęczniejesz. Twoje ciało prostuje się ku górze, początkowo niepewnie, lecz wraz z płynącym ciepłem wzmacniasz się i stabilnie sprzeciwiasz się grawitacji. Jesteś silna, ale też podatna na wszystkie sygnały płynące ze świata. Pory skóry otwierają się. Wchłaniasz ciepło, wilgoć i tlen. Włoski pokrywające Twoje ciało stroszą się, poddajesz się wiatrowi, a deszcz przyjmujesz z radością. Czujesz muśnięcie lisa przechodzącego obok. Kwitniesz i owady wchodzą w głąb Ciebie. Potrzebujesz ich. Jesteś aktywna i bierna. Bierzesz ze świata, równocześnie pozwalasz by świat brał z Ciebie.
Żonkile kwitną na stadionie bez mas na trybunach, bez arbitrów i podium. Swoją witalnością i rozkwitem upamiętniają śmierć. Kwitną dla wszystkich istot zamieszkujących to miejsce. W ciszy.
Dzięki naszym wspólnym staraniom jest szansa by stadion/azyl, stadion/pomnik, Stadion Ciszy przetrwał. Pozostańmy jednak czujne, reagujmy jak żonkile na zmiany w środowisku.
Anna Siekierska