Upiór w kamerze. Kulturowa historia filmu grozy – cykl wykładów znanej i cenionej badaczki – dr Magdaleny Kamińskiej (autorki „Niecnych memów. Dwunastu wykładów o kulturze internetu”).
25 lutego (środa), godz. 18.00 (wykład 2)
Horror przed gatunkiem. Ekspresjonizm uczynił grozę pretekstem artystycznym. Poczynając od przełomowych filmów fantastycznych należących do tego nurtu, horrorowi nierzadko zdarzało się przybrać postać wybitnego dzieła. Niezależnie jednak od tego, jakich wyżyn artyzmu sięgał, był równocześnie podobnie prymitywną i wstydliwą częścią kina, co pornografia. Spotyka się w nim zatem to, co w kinie najwyższe i najniższe. Wkrótce po ekspresjonistycznym przełomie horror zrealizował kolejny paradoks: stał się jednocześnie najbardziej wolnym (bo wciąż poszukującym nowych straszydeł) i najbardziej zniewolonym (przez instytucje cenzury) gatunkiem, czerpiąc swą moc emocjonalnego oddziaływania z absurdów i sprzeczności. Warto odnotować, że właśnie w ekspresjonizmie rozpoczęła się zawrotna kariera ekranowego wampira, który przeszedł diametralną ewolucję, ale niezmiennie aż do dziś króluje nad rezydentami bestiarium horroru.
Autorka o idei cyklu Upiór w kamerze. Kulturowa historia filmu grozy:
Jeśli za datę jego narodzin uznać premierę „Studenta z Pragi” Stellana Rye z Paulem Wegenerem w roli tytułowej (1913), horror skończył dwa lata temu sto lat. W tym czasie „kino lęków” okrążyło cały glob ziemski od Berlina przez Hollywood aż po Tokio, przesączając się przez kolejne filtry kulturowe, polityczne oraz społeczne i w ten sposób niesłychanie wzbogacając swoją formalną i treściową ofertę. To dobry moment, by podsumować jego historię. Na początku XX wieku w Niemczech zaimplementowano w młody kinematograf impuls późnoromantycznej opowieści niesamowitej i w ten sposób zapłodniono młode medium grozą, w wyniku czego powstał fantastyczny film okołoekspresjonistyczny. Następnie pałeczkę przejęli Amerykanie, którzy wygładzili drastyczności, wypracowali gatunkową dramaturgię, przyprawili ją koncepcyjną świeżością, wystawną ikonografią, wymuszoną rynkowo kreatywnością, eksploatacyjną serialnością, wreszcie nachylili film grozy w stronę sarkastycznej paraboli społecznej. W latach 70. Europejczycy do cna wyeksploatowali psychoseksualno-poetyckie konotacje kinowych potworów, kiedy zaś w ostatniej dekadzie XX wieku Zachód bawił się w najlepsze nową filmową zabawką – cyfrą, tworząc neobarokowy horror formalistyczny, globalną wyobraźnią nieoczekiwanie zawładnęli Azjaci, odsyłając audiowizualną grozę tam, skąd się zrodziła: do opowieści niesamowitej silnie osadzonej w otaczającej nas codzienności. Filmy kwalifikowane do gatunku grozy potrafią diametralnie różnić się między sobą w zależności od tego, kiedy i w jakiej kulturze powstały, ale równocześnie posiadają pewne cechy wspólne. Ten fakt ma związek z globalną dominacją kinematografii amerykańskiej, jednak nie wyjaśnia to w pełni, dlaczego różne odmiany fantastyki grozy funkcjonują na całym świecie, a widzowie i twórcy identyfikują je bez trudu. Warto podkreślić, że globalni twórcy horrorów postępują bardzo różnie z gatunkowymi kliszami: nie tylko naśladują je czy powielają, ale też przetwarzają, negują, kontestują, wyśmiewają albo ignorują. Jako wspólny mianownik tych filmów wskazuje się najczęściej zdolność do wywoływania lęku, ale takie postawienie sprawy rodzi kolejne pytania. Czemu widzowie mieliby celowo poszukiwać nieprzyjemnych doznań? Może nie chodzi o lęk, lecz o wstręt? Może o zaspokojenie potrzeby mitu, wciąż tkwiącej w racjonalistycznym społeczeństwie? A może tylko o poszukiwanie idealnej struktury w ramach konwencji dramaturgicznej opartej na suspensie? Bogato ilustrowany materiałami audiowizualnymi wykład pomoże odnaleźć regularności w sprzecznościach, absurdach i paradoksach, którymi rządzi się film grozy, uporządkuje zawikłaną i międzykulturową historię „kina lęków”, a wreszcie spróbuje przewidzieć jego przyszłość.
podpis pod zdjęciem: Kadr z filmu „Nosferatu – symfonia grozy” F.W. Murnau